W dniach 27-29.11.2009 KNB zorganizowało wyjazd edukacyjno-integracyjny do Muzeum Drukarstwa w Cieszynie. Edukacyjny – bo koło uwielbia zgłębiać wiedzę bibliotekoznawczą nie tylko na zajęciach. Integracyjny – gdyż do organizacji zapisali się nowi członkowie z pierwszego i trzeciego roku (lepiej późno niż wcale) i była to idealna okazja, by się lepiej poznać.
W przedsięwzięciu wzięło udział osób 16 (obecnie KNB liczy sobie person 29). 27 listopada, w piątek o 14:30, prawie wszyscy zebrali się na Dworcu PKS gdzie oczekiwali na transport. Prawie, bo dwoje 2 osoby wybrały inny środek transportu (prawdopodobnie wstydzili się przyznać do grupy) i nic dziwnego. Podczas podróży, by umilić i skrócić sobie czas, śpiewano i grano na gitarze. Niezbyt głośno. Chyba. W każdym bądź razie nikt się nie skarżył, choć innych pasażerów było sporo. Metę osiągnięto ok. 20:15. Byłoby później, ale kierowca nie robił postoju (jednak głośność grupy była zbyt duża i przewoźnik chciał się pozbyć wesołych studentów). Gbur. Dotarcie do schroniska, wraz z przerwą na małe zakupy, zajęło ok. 20 min. Na miejscu, ku wielkiej uciesze ogółu, okazało się, że można do woli korzystać ze stołów do ping ponga. Wiele osób wolało to, niż ubieranie pościeli. Dziwić im się nie należy. Pora spania była różna. Niektórzy położyli się już koło 21, inni… no cóż… trochę bardzo dużo później. Osądzać ich nie wolno. Ekscytacja wyprawą wzięła górę nad zmęczeniem. Rankiem, punkt 9:00 (no, może trochę później) grupa, już w komplecie wybrała się do muzeum, gdzie umówiona była na 10:00. W międzyczasie zwiedzano Cieszyn i robiono pamiątkowe zdjęcia. Wejście do muzeum wyglądało niepozornie. Bardzo. Przewodnikiem grupy okazał się starszy jegomość, sympatycznie wyglądający, dużo poczucia humoru posiadający. Zajęcia rozpoczęto od warsztatów typograficznych. Po tym wydarzeniu okazuje się, że dziecko tkwi w każdym z nas. O dziwo, nie tylko w mężczyznach. Cała praca polegała na tym, by narysować wzór litery (czcionki, jak to się mówi w naszym środowisku) na kartce, następnie odwrócony wzór przyłożyć do kawałka linoleum i odrysować. Przekalkowaną czcionkę należało rylcem wyżłobić, posmarować czarnym tuszem, włożyć do specjalnej maszyny i odbić na czystej kartce papieru. Sprawa prosta. Czasochłonna, ale niewątpliwie przyjemna. Zdecydowano się na stworzenie napisu BIBLIOTEKOZNAWCY. Po jednej literze na każdego uczestnika. Efekty były różne, z pewnością oryginalne. Po warsztatach nastąpiło zwiedzanie muzeum, prezentacja sprawnych maszyn drukarskich, odlewanie wiersza przykładowego tekstu czyli wszystko to co młodzi ludzie lubią najbardziej. Eksponatów można było dotykać, czasem samemu wypróbować działanie. Po obejrzeniu muzeum grupa poszła obejrzeć zbiory książnicy cieszyńskiej min. księgozbiór Scherschnicka, którym każdy był zafascynowany. Obiad zjedzono w pizzerii wraz z ojcem jednego młodzieńca z grupy, pana Jana D. (ochrona danych osobowych musi być!). Gdy pożegnano Marcina i Marka (najwyraźniej mieli już dość i wrócili do domu) zwiedzano wszystko co możliwe. Wspięto się na wieżę piastowską na wzgórzu zamkowym (wieża niby niska, ale te schody!), przeszło się na czeską stronę Cieszyna, przespacerowano się Cieszyńską Wenecją, by zakończyć zwiedzanie wrzuceniem szczęśliwej monety do Studni Trzech Braci. Po zakupach grupa wróciła do schroniska, gdzie zaczęła przygotowywać się do wróżb andrzejkowych (okazało się, że wosk można spokojnie topić też w mikrofali). Nastąpił szalony wieczór wróżb i przepowiedni. Każdy mógł dowiedzieć się co go czeka w przyszłości, jak będzie mieć na imię jego druga połowa, ile dzieci jest im pisane. Z cieni woskowych figur odlanych przez klucz także próbowano się czegoś dopatrzeć (interpretacje przeszły najśmielsze oczekiwania). Zabawa trwała do późna, zakończona została opowiedzianą bajką o smoku i królewnie (jej treść, niestety, nie nadaje się do użytku publicznego). Trzeciego dnia pobytu w Cieszynie, grupa po spakowaniu i wymeldowaniu się ze schroniska, udała się do teatru gdzie p. Dziurosz (bohater!) oprowadził ich i opowiedział historię budynku. Zwiedzono każdy zakamarek z czego studenci byli bardzo zadowoleni. Po ponownym posiłku w pizzerii wycieczkowicze udali się na dworzec PKS, gdzie o 14:50 odjechali w stronę Wrocławia.
Zdjęcia można obejrzeć tutaj. |